Hej dziś zamiast opisu rasy napiszę (wymyśloną historię ) zwykły dzień,ale tak jakby opowiadał pies.Załóżmy że nazywa się Reks.WIĘC:
Gdy się obudziłem tak jak co dnia zjadłem śniadanie..Pańcia mi przygotowuje ..Nie powiem że to jest wyśmienite ale da się zjeść.Potem wyprowadzam Panią na spacer..Jak zawsze idę na przedzie bo ta jest strasznie powolna..Jakby śniadania nie jadła. No ale gdy dochodzimy do takiego budynku z napisem WETERYNARZ co kolwiek to znaczy bez namysłu zaczynam ciągnąć moją Pańcię do domu. Takie stworzenie o nazwie weterynarz wbija mi igłę w siedzenie a potem mnie bolii ;-(. Pewnie bierze mnie tam za karę.Ale dziś na szczęście tam nie poszliśmy.Byłem grzeczny....Nie licząc tego że wszedłem na kanapę, i załatwiłem się do buta.Ale to nic...No wreszcie wracamy do domu.Gdy jesteśmy na klatce schodowej Pańcia nagle przystaje i 5minut szuka kluczy.To takie magiczne coś dzięki któremu otwiera magiczne przejście a przez nie przechodzimy do domu.No i jak zwykle mam godzinkę się wolnego przed obiadem.Wtedy najczęściej kładę się i odpoczywam rozmyślając co by tu zdemolować i prosząc w myślach o dobry obiad.Po obiedzie znowu wychodzimy na spacer ..Muszę się dotlenić mówi moja Pani.A ona to co?Gdy z niego wracamy Pańcia włącza takie pudełko gdzie są ludziki które najczęściej mówią.Chyba to się nazywa telewizja.Siadam więc koło niej a gdy mi się znudzi zaczynam się wpychać na kolana mojej Pani.Zmęczony spacerem zasypiam.Gdy się budzę czeka na mnie kolacja..Pycha jem i idę spać..A potem nowy dzień trzeba iść spać żeby rano wstać i znowu obwąchiwać kwiatki ,witać się z przyjaciółmi,gonić koty i odlewać krzaki lub drzewa.
To tyle mam nadzieję że się spodobała pomimo że nie miałam dziś weny...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz