Obserwatorzy

wtorek, 22 kwietnia 2014

Wielkanoc

Przepraszam że tak długo nie pisałem, ale nie miałem czasu:((((30 marca miałem  pierwsze urodzinki dostałem pyszne przysmaczki i piszczałeczki, które nie są już w dobrym stanie..

Wstałem rano i już chciałem iść do kuchni gdy nagle poczułem jakiś zapach..To było mięsko, jakieś sałatki, jajko i jakieś inne jedzenie które widziałem po  raz pierwszy na oczy.Wszyscy  byli swiątecznie ubrani i dzielili się jajkiem lecz do dziś nie wiem po co.Ja dostałem przysmaki i moje ukochane trenerki niby od jakiegoś zająca. Ale ja głupi nie jestem.Czułem  ich zapach gdy Agata wracała z zakupów. Chodziłem potem i szukałem przysmaczków po całym domu , ale niestety nie znalazłem:(Zresztą i tak wolałbym tego ich zająca niż te  jedzenie tak to mógłbym spróbować jakieś mięsko.
Śmingus Dyngus
Na drugi dzień wszyscy powariowali.Wzieli jakieś kolorowe jajka w których znajdowała się woda.Brrrr... Nie lubię wody.Jest taka mokra. Zresztą owa rzecz kojarzy mi się z kąpielą. Nienawidzę być kąpany.Gdyby to o mnie zależało  wprowadziłbym zakaz używania wody do innych celów nie licząc  picia jej.No ale wracając do dzisiejszego dnia.Agata wstała  poszła do łazienki napełnić plastikowe jajko. Oblała tatę wodą , a on zaczął się śmiać. Ja się pytam jak można się cieszyć gdy zostało się oblanym wodą.  Ja stałem z boku i nie miałem zamiaru tam podejść. Lecz jak dowiedziałem się potem nie ode mnie zależało.Agata  wstała poszła do mamy która jeszcze spała  i oblała ją wodą.O mam miękkie serduszko i nie mogę patrzeć na takie tortury. Podkuliłem uszy i schowałem się pod stół-jak narazie najbezpieczniejsze miejsce  w tym domu nie licząc łazienki, która niestety była zamknięta. Ledwo zdążyłem się schować i rozpoczęło się piekło. WSZYSCY SIĘ OBLEWALI WODĄ. Wszędzie było mokro. Gdy już myślałem, że koniec walki moja Pani stwierdziła, że mnie obleje. Siedziałem pod stołem i nagle mnie oblała wodą. Choć było jej bardzo mało(tyle ile się mieści w zakrętce od butelki jakiegoś  picia)Byłem na nią wściekły, no ale co zrobić niezadowolony chciałem pójść, ale Agata widząc moje  niezadowolenie przytuliła mnie   a potem razem z jej rodzicami poszliśmy na spacerek.



niedziela, 19 stycznia 2014

spaziergang

-,,Tylko teraz do koszulki dodajemy pięć par odblaskowych opasek na rękę .Nigdzie indziej nie znajdziesz takiej okazji. Tylko u nas,tylko teraz!Wystarczy zadzwonić pod numer 24.........''-wrzeszczała jakaś babka w  prostokątnym pudle nazywanym przez ludzi telewizorem podczas gdy ja  usiłowałem zasnąć,ale nikt na to nie zwracał uwagi.No cóż,przyzwyczaiłem się do tego.Swoją drogą to niesprawiedliwe,że gdy Agata,mama lub tata śpią,czytają,piszą itp.,a ja szczekam na przechodzących ludzi koło naszych drzwi wyjściowych to dostaję opieprz!No,ale nie o tym chciałem dzisiaj pisać tylko o moim dzisiejszym dniu,a dokładniej spacerku.Chyba się jeszcze nie chwaliłem że umiem niemiecki.Na dźwięk słowa  ,,spaziergang''(po niemiecku znaczy spacer) kompletnie głupieje.Biegam,skacze ,piszczę,szczekam i wyję.Dzisiejszy dzień tak właśnie się zaczął.Aga ubrała mnie w szeleczki i wyszliśmy na klatkę schodową.Jak zawsze pańcia chciała zamknąć drzwi  więc musiałem trochę zaczekać.Z tej Agaty to bardzo powolny człowiek.Tata to raz dwa przekręci  klucze w zamku i idzie,a ona jeszcze zawraca i sprawdza czy dobrze zamknęła drzwi .No,ale gdy już to zrobi to ją ciągnę by szła szybciej,a najlepiej to żeby biegła,lecz jej się nie chce.Jednym słowem-leń.Na szczęście do tego też się przyzwyczaiłem.Gdy jesteśmy przy drzwiach drapię  w nie łapą(w ten sposób otwierając ten skomplikowany mechanizm) i wychodzimy na zewnątrz.Zawsze z Agatą okrążamy blok dwa razy i wracamy do domu.Czasem jednak ona spuszcza mnie ze smyczy i rzuca mi patyki z górki znajdującej się za budynkiem.Ale wracając do tematu: przeszliśmy pomiędzy blokiem a placem zabaw,i pańcia uwolniła mnie ze smyczy.Pobiegałem chwilę i usłyszałem za plecami głos  Agi:
-Lucky choć-stałem wpatrując się w nią-muszę cię złapać.
,,Dać się czy nie?Tak czy nie''-usiadłem i myślałem,ale zanim zdążyłem się dokładnie zastanowić pani kucała już koło mnie  i przypinała moje szelki do smyczy.Obróciłem się i zauważyłem Ciapka więc zacząłem szczekać i piszczeć  żeby mnie zauważył i przywitał się ze mną.To najfajniejszy pies na osiedlu nie licząc pięknej Saby zamieszkującej  w trzeciej klatce od placu zabaw pod 4.
-Lucky!Nie rób mi siary-powiedziała Agata.
,,To ty mi robisz-pomyślałem-chodząc w tej ciepłej kurtce,szaliku,czapce i rękawiczkach podczas gdy jest tak ciepło.''Wreszcie ja i Ciapek byliśmy tak blisko siebie,że mogliśmy się obwąchać. Niestety nasze właścicieli nie dały nam na to dużo czasu.Maszerowałem więc dalej i nagle coś skaleczyło mnie w łapę więc pisnąłem.Agata zaraz się zatrzymała i (dość szybko jak na nią) zorientowała  się ,że coś mi się stało.Podniosła mi ją i stwierdziła brak zadrapania lub nacięcia więc spojrzała na chodnik.Okazało się,że nastąpiłem na patyk w którym wystawało coś typu gałązki,a ona była ostro zakończona.
-Może Ci się wbiła drzazga?-spytała pani-Chyba dasz radę iść....
Wstała i postawiła dwa małe kroczki do przodu,a ja podreptałem za nią.Co dziwne kończyna przestała mnie boleć na tyle,żebym mógł chodzić.
-Już jesteśmy blisko domu,ale widzę,że  nie boli cię łapka.
 Niestety pojechaliśmy do weterynarza.Nie lubię tam przebywać.Czekaliśmy w kolejce...Przed nami była pani z kotem,pan z myszką i małżeństwo z papugą.Co jakiś czas z gabinetu wychodził weterynarz  i wołał następnego pacjenta.Zaraz mieliśmy wejść my.Czekałem na wyłaniającą się zza drzwi głowę lekarza,który wypowiadał straszne słowo,,następny''. Niestety ta chwila nadeszła niebawem  i weszliśmy do gabinetu.Po prawej stronie stał regał z książkami, po lewej biurko,obok drzwi  waga,a nad nią szafka,na środku stał zimny blat na którym zostałem postawiony.Okazało się,że mam drzazgę w opuszku,którą mi wyciągnięto.Wróciliśmy do domu,a  ja położyłem się spać.

piątek, 3 stycznia 2014

78.Gość

Hej!Dziś postanowiłem,że nie będę sprzątał mieszkania przynajmniej przez tydzień.No dobrze nie licząc czyszczenia podłogi w kuchni,gdy coś spadnie Agacie,mamie lub tacie- nie mogę się powstrzymać,żeby tego nie zjeść.Ciekawe jak sobie poradzą bez mojej pomocy?Przecież nikt nie sprząta tak jak ja!
-Są już przed blokiem - krzyknęła moja pani
 Co ktoś idzie? Chciałem wstać,a że leżałem pod ławą uderzyłem się w łepetynę.
Puk...puk...puk...-ktoś pukał do drzwi.Wyczołgałem się spod mebla i pobiegłem do przedpokoju. Szczekać czy nie?Tak czy nie?Z jednej strony przybysz  pachnie mięsem,a z drugiej  nie wiadomo jakie ma zamiary.Zdecydowałem się na szczekanie.
-Lucky - krzyknęła mama- to nasz gość.
Drzwi się otworzyły,a za nimi stała szczupła pani w czarnych włosach,sympatycznej twarzy i z torbą co nie bardzo zaciekawiło.Przestałem szczekać i zacząłem obwąchiwać ten tajemniczy worek.Hmm..Miałem rację.....mięso...tak pyszne mięso.
Wszędzie było słychać krzyki ;,,Witam,dzień dobry,cześć''Było tak głośno,że nie mogłem się dowiedzieć kto co mówi.
-O widzę,że macie pieska jak się bawi?-spytał przybysz.Był to łagodny,niechrapliwy głos.
Bawi?Zdziwiłem się.Najbardziej lubię się bawić moją szmatką.
-Lucky-opowiedziała moja pani.
-Słodziak,czarny jak diabełek-zażartował gość.
-Choć Ewelino do stołu zjesz z nami obiad-powiedział tata i zaprowadził ją do pokoju.
Ach tak-pomyślałem-wiec to Ewelina..Podreptałem do pokoju, a ona siedziała na kanapie.Wskoczyłem przednimi łapami na jej kolana i spojrzałem się na nią groźnie,żeby wiedziała kto tu rządzi .
-Umie jakieś sztuczki?-spytała Ewelina.
-Tak- odpowiedziała Agata-choć Lucky pokaż co potrafisz.
Nie chciałem iść,ale pani mnie do tego zachęciła.Usiadłem,dałem łapę i głos,poprosiłem,położyłem się i skoczyłem.
-Ślicznie-podsumował gość.
Ewelina jeszcze chwilę posiedziała i wyszła.Nie,nie lubię jej.Pomaszerowałem do przedpokoju i się położyłem.

czwartek, 2 stycznia 2014

77.Nikt nie docenia jaki jestem pracowity:(

Hej.Pewnego dnia gdy nie mogłem zasnąć zorientowałem   się  jaki jestem pracowity.Moim ulubionym zajęciem jest czyszczenie podłogi robię to na wiele sposobów np.

 -coś spadnie w kuchni ja zaraz to zjadam i wylizuje podłogę przy okazji ją czyszcząc.
- niosę swoją szmatkę w pysku  ,a ona się za mną ciągnie- również  czyszczę podłogę.
 -boksuje na zakrętach to ją poleruję .
 Lubię również czyścić drzwi balkonowe.Jak?Gdy chcę wyjść na punkt obserwacyjny drapię łapą w szybę.Albo kiedy się napiję moja broda jest mokra więc przystawiam pysk do szyby.Gdy się położę na fotelu  nagrzewam go Agacie lub jej rodzicom.Jestem również bardzo pożyteczny,ponieważ zjadam mało karmy.Dlaczego?Zawsze dostanę coś przy obiedzie.Zmieniam też tapetę w pokoju mojej pani zrywając ją.Kiedyś gdy byłem mniejszy wynosiłem korę z doniczek zanosząc ją do przedpokoju,na kanapę,żeby dom ładniej wyglądał. O!Prawie zapomniałem gdy leżę na podłodze nagrzewam ją,żeby stopy nie marzły Agacie i jej rodzicom.Dotrzymuję towarzystwa Mini i zjadam jej jedzenie,które  niechcący wyrzuciła z klatki.Kiedyś nawet chciałem obierać ziemniaki,więc wyciągnąłem jednego z worka zaniosłem do przedpokoju i zacząłem go gryźć,ale Agata przyszła i mi go zabrała.Opróżniam również śmietnik wyciągając z niego różne przedmioty.Pielęgnuję również kwiaty obcinając  zwiędłe końcówki ich liściom (oczywiście posługuję się zębami). Niestety nikt nie docenia mojej ciężkiej pracy:Tyle się namęczę ,a tu proszę zero wdzięczności.
-Lucky-krzyknęła Agata-idziemy na spacer!
Gdy byliśmy już na zewnątrz zauważyłem kałużę.Hmmm.. Może się napiję tak się zmęczyłem,a przy okazji nikt nie zamoczy sobie buta-pomyślałem i tak zrobiłem.Nie zdążyłem jednak  zbyt dużo się napoić,bo kiedy moja pani to zauważyła leciutko  pociągnęła mnie za smycz i musiałem dalej iść.Obeszliśmy blok dwa razy i chcieliśmy wrócić do domu,ale nagle z klatki schodowej wyszedł nasz sąsiad.
-Dzień dobry-powiedziała Agata.
-Witam,witam-odparł sąsiad-widzę,że urosłeś Lucky.
-Niedługo musi iść do fryzjera-zawiadomiła moja pani.
O nie nigdzie nie idę!-pomyślałem,ale musiałem zająć się innym problemem a mianowicie bardzo chciało mi się pić,a gdyby nie ten sąsiad już dawno bym to zrobił.Musiałem coś wymyślić,a jedyne co przyszło mi do głowy,to to,żeby szczekać.Tak więc zrobiłem.
-Już idziemy Lucky.-powiedziała Agata-Dowidzenia.
-Żegnam,żegnam-opowiedział sąsiad.

 Gdy szliśmy po schodach wyczułem i usłyszałem,że ktoś schodzi na parter.Nie zastanawiałem się wcale i wyrwałem do przodu oraz zacząłem szczekać,żeby moja pani nie wdała się w rozmowę i z tą osobą,bo chcę pić!Na szczęście weszliśmy do domu zanim sąsiad zdążył zejść i nas zobaczyć.Kiedy pani zdjęła mi szelki pobiegłem do miski z wodą i po namyśle podreptałem  myć szybę od drzwi balkonowych.



sobota, 28 grudnia 2013

76.Witam

Jednak udało mi się znaleźć czas na pisanie:)Tyle się wydarzyło!Wreszcie wiem jak się ubiera choinkę,ale wszystko po kolei:)
Wstałem rano i słyszę pewną rozmowę dobiegającą z kuchni:
- No to dziś wieczorem ubieramy choinkę.-powiedział tata
-Ciekawe jak zareaguje Lucky?-spytała Agata-Pewnie będzie się bał.
Ja bał!Ja bał!Jak ona śmiała wypowiedzieć te słowa!Ja się niczego nie boje oprócz strasznego potwora zamieszkującego w szafce zwanego odkurzaczem!No to wieczorem im pokażę że się nie boje no,ale mniejsza z tym teraz trzeba zjeść śniadanko.Spojrzałem na miskę oraz rozsypaną dookoła niej karmę i wstałem aby iść do kuchni po jakąś pyszną szyneczkę.Resztę dnia spędziłem oczekując aż zrobi się ciemno za oknem i rozpocznie się ubieranie drzewka.Wreszcie się doczekałem...Rodzice wynieśli choinkę z balkonu i włożyli do czarnego wiadra.Tata przyniósł gazety które wraz z Agatą  wkładał dookoła korzenia iglaka.Mama trzymała drzewko tak żeby stało równo.Chciałem udowodnić,że się nie boję więc podszedłem  bliżej i dotknąłem choinki.Ała! Ukuła mnie więc zacząłem szczekać i warczeć na tą roślinę żeby się obronić.Wszyscy zaczęli się śmiać co mnie zdziwiło,ale nie przestałem atakować rośliny.Wreszcie Agata zareagowała:
-Lucky przestań-powiedziała.
Dobrze,dobrze,ale choinka mnie pokuła więc chciałem się obronić.Wreszcie iglak stał więc tata powiedział:
-No,idę do piwnicy po ozdoby i lampki.
Po ozdoby i lampki? zdziwiłem się,lecz nie rozmyślałem zbyt dużo,bo wrócił już tata z wielkim kartonem.Wszyscy wzięli się do rozpakowywania pudełka i zaczęli ubierać drzewko,a wyglądało to następująco:
  1. Nałożyli kabel do którego były poprzyczepiane kółeczka na choinkę.Wywnioskowałem z rozmowy rodziców Agaty,że to lampki.
  2. Na gałęziach drzewka wieszali piłki na sznurkach.Dowiedziałem się że to bombki.
  3. Na samym końcu zaczepili sznurki zwane łańcuchami  iglaka.
  4. Podłączyli kabel do gniazdka i lampki zaczęły się świecić.
Jednak nie chcę udowadniać jaki jestem odważny ,o nie!Przyznaje- boję się tego drzewka..
-Lucky podejdź nie lękaj się,nic ci się nie stanie.-powiedział tata
-Najwyżej tylko cię ukuje. -dodała mama
 Tylko ukuje! Już raz podchodziłem do  tego iglaka,ale żeby nie było,że się boję powoli się przysunąłem .Obwąchałem.Całkiem ładnie pachnie.O bombka zauważyłem i dotknąłem ją nosem,a ona lekko się zakołysała.No dobrze,jednak nie ma się czego bać.Rodzice wyszli na balkon,Agata do swojego pokoju,a ja zostałem z choinką.Czy mi się wydaje,czy ona się rusza?Aaaaa!Leci na mnie.Zacząłem uciekać pod stół.Na szczęście zdążyłem.Fiu!.
- Lucky - krzyknęła Agata,która przed chwilą wpadła do dużego pokoju-nic ci się nie stało!-podeszła do mnie i pogłaskała mnie - idę po rodziców - zawiadomiła.
Tak, tak jeszcze żyje-pomyślałem.
-Mamo,tato choinka się wywróciła psu nic się nie stało-powiedziała moja pani przez drzwi do balkonu.
-Chodźmy -powiedziała mama.Wszyscy wspólnie podnieśli choinkę tak,żeby wreszcie stała.Mama sięgnęła do szafy i wyciągnęła z niego odkurzacz.To potwór w postaci pudła na kółkach i długiej szyi zakończonej płaską głową.Wciąga on wszystko co napotka na swojej drodze.Teraz też się nie zawahał i wessał potłuczone bombki.Do końca dnia nic się nie działo oprócz tego,że przełamałem lęk do choinki i nie boje się do niej zbliżać.

77.Wigilia

Wieczorem wszyscy zasiedli do stołu i jedli mnóstwo pyszności.Dwanaście pysznych dań.Prawie bym zapomniał!Pod choinką znalazły się paczuszki.Gdy wszyscy zjedli Agata rozdała je i każdy rozpakował tajemniczy prezent.Ja dostałem szmatkę,piłeczkę(którą już rozwaliłem,więc znalazła się w koszu na śmieci),świńskie ucho i trzy kabanosiki (każdy w innym smaku).Mini (chomik-drugie zwierzątko mojej pani)dostała płatki kukurydziane.




piątek, 20 grudnia 2013

75.Przerwa świąteczna..

Hej! To ja Lucky! Przepraszam,że ostatnio nie pisałem,ale od niedawna  dzieją się dziwne rzeczy w moim domu między innymi:
  1. Rodzice Agaty przynieśli  dziwne drzewko,które postawili na balkonie.Przy każdej okazji obwąchuje je,ale przeszkadzają mi kolce umieszczone na gałęzi tej rośliny.
  2. W lodówce pojawiło się mnóstwo szynek.
  3. Ogólnie w mieszkaniu jest straszne zamieszanie:wszyscy mówią o Świętach Bożego Narodzenia i o ubieraniu choinki.Ciągle dręczy mnie pytanie co to jest choinka i w co ją ubiorą.
Z powyższych powodów postanowiłem prowadzić dochodzenie.Dlatego do końca tego miesiąca nie będę pisał,ale nie martwcie się!W styczniu opowiem Wam co się wydarzyło w trakcie mojego dochodzenia.Oooo..!!!Słyszę,że ktoś wychodzi na balkon!Lecę obwąchiwać drzewko! Do stycznia!

czwartek, 21 listopada 2013

74.Co wyskoczło zza krzaków?

 ...szczur....Zobaczył mnie i zaczął uciekać.
-Laki, wracaj-słyszałem za plecami głos swojej pani.
Nie słuchałem się jej i  pobiegłem za zwierzęciem.Biegłem,biegłem,biegłem  i biegłem,a moja pani za mną.Prawie udało mi się złapać szczura,ale niestety schował się do dziury.Nie zastanawiałem się i zacząłem kopać w miejscu gdzie zwierze znikło.Usłyszałem tupot stup Agaty(mojej pani)

-Laki nie kop jestem cała w błocie-wysapała i chwyciła mnie za szelki po czym przypięła do nich smycz.Chyba była na mnie zła,że uciekłem ,lecz  zbyt ją zmęczył bieg za mną.Dziwne....Ja się nie zmęczyłem,a ona ledwo co szła w stronę domu.Gdy wróciliśmy do mieszkania był już gotowy obiad.Za kare nic z niego nie dostałem....A przecież miałem dobre intencje.Chciałem upolować świeże mięsko na obiad.Nikt nie docenia moich starań.:(Ale cóż zrobić?Ludziom się nie da wytłumaczyć.Jakiś czas później zostałem wypuszczony na taras..Wyjrzałem przez mój punkt widokowy(dziury w kratach są zabezpieczone przezroczystym plastikiem..Tylko jeden kawałek jest wolny.Właśnie tam wystawiam pysk i oglądam co się dzieje na zewnątrz.)Zauważyłem Ciapka koło lampy.Nie trzeba było czekać długo,żeby pojawiła się jego pani.Wyszedłem jeszcze na wieczorny spacer,ale gdy wróciłem już go nie było.Po powrocie do domu od razu położyłem się w swoim posłaniu myśląc o  dzisiejszych wydarzeniach.,,Pyszne byłoby mięso ze szczura''pomyślałem i zasnąłem.

czwartek, 14 listopada 2013

73.Hej!

   Hej!To na początek się przedstawię:). Jestem Luck'y i mam ok.7,5 miesięcy.Będę tu opisywał swój zwykły dzień.Mam nadzieję,że moje historie się Wam  spodobają.Dzięki moim notką możecie dowiedzieć się jak wygląda świat z punktu widzenia psa:)
   Dziś jak zwykle wstałem wcześnie i pobiegłem do pokoju w którym zawsze jest coś smacznego do zjedzenia.Ludzie nazywają to kuchnią.Usiadłem i  spoglądałem  na lodówkę myśląc o pysznej szynce,która się tam znajduje.Przebiegłem przez korytarz i przedpokój do dużego pokoju.Siedziała już tam moja pani.Ucieszyłem się,bo nie zauważałem kiedy wstała. Pobiegłem  w jej stronę,a gdy dobiegłem zacząłem ją lizać.Ubrała mnie i zabrała  na spacer.Nagle zobaczyłem ptaki,więc chciałem do nich pobiec.Niestety byłem na smyczy.Gdy tak ciągnąłem swoją panią nagle poczułem brak oporu i jak szelki mi się osuwają.Nie zastanawiałem się ani chwili tym faktem  i pobiegłem w stronę ptaków.Byłem już blisko nich gdy nagle odleciały.Usłyszałem dziwny,niepokojący szmer oraz tupot stóp mojej pani i jej krzyki.Poczułem  również zaskakujący zapach,ale nie potrafię go opisać.Nagle za krzaków wyłonił się......

poniedziałek, 11 listopada 2013

73.Zmiana tematyki

Hej! Postanowiłam zmienić tematykę bloga.Oczywiście dalej będzie on związany z psami,a dokładniej  z jednym psem.Luck'ym.Nie,nie będę pisała teraz  o swoim psie,lecz opisywała zwykły dzień z punktu widzenia psa.Jak Wam podoba się nowa tematyka bloga?Kolejny post już niedługo:).



niedziela, 3 listopada 2013

72.Grosser Schweizer Sennenhund (Duży szwajcarski pies pasterski,Szwajcarski pies pasterski)



Pochodzi z Szwajcarii  i jest mało popularnym psem w Polsce.Ten czworonożny przyjaciel jest  czujny oraz  bardzo aktywny : mocny,wytrzymały,wytrwały.Żyje  w zgodzie z innymi zwierzętami.Szwajcarski pies pasterski jest łagodny.Jego wysokość to ok.od 60cm. do 72cm. a masa ok.55kg. Jest spokojny w stosunku do dzieci.  Te czarno -brązowo- białe psy  można rozpoznać po pięknych oczach,czarnych uszach,brązowych plamkach nad oczami  i białej klatce.Przywiązuje się do właścicieli.